środa, 4 lipca 2012

Baśnie i opowieści japońskie cz1 (10.02.2012 )


Kurde musze Wam pzyznac ,że zaciekawiła mnie kultura,architektura i zycie codzienne innych karajów ale najbardziej to Japonii Chin i Indii ♥ Może to dlatego ze mamy z Gruchą tyle przyszłościowych planów :D

Dziś mam dla Was jeszcze opowiadanie i zdj które mnie zauroczyły. Opowiesci jest kilka ja bede dodawała po jednym co jakis czas . A takie opowiadania można nabyc  w empiku za jedyne 7,70zł


"Kaczki mandarynki i samuraj"

Upłynęło dużo czasu, odkąd na brzegach jeziora Mimidoro, które dziś nosi nazwę Mizorio, na północy wschód od Kioto, wiodła spokojny żywot para kaczek mandarynek. Trzeba było widzieć, w najpiękniejszej porze letniej, jak samiec, zdobny w pomarańczowe piórka, ciemnoczerwony dziób i wspaniałe fryzowane skrzydła, skakał po wodzie, a potem zrywała się do lotu. Pani i dzieci, odziane w skromną szarość, nawet to najstarsze, wciąż jeszcze z młodzieńczym upierzeniem, nie spuszczały z niego oczu. Wieczorem, gdy najedzone kaczątka smacznie już spały, Pan, czule trącając dziobem biały, wdzięczny policzek małżonki, życzył jej dobrej nocy i cała rodzina ukryta w dziupli, która służyła jej za mieszkanie, odpływała do krainy snów. Następnego roku, z początkiem wiosny, młody samuraj postawił nad brzegiem stawu chatę. Jego żona spodziewała się pierwszego dziecka. Byli ubodzy. Samuraj musiał zakupić cały ekwipunek: bufiaste spodnie, nagolennice, metalowe ochraniacze przedramion oraz czteroczęściowy gorset. Żona wyszykowała mu „otok powziętej decyzji”, matka długi czas oszczędzała, aby ofiarować mu dwa tradycyjne miecze, długi i krótki. Jednak nie miał jeszcze przerażającej maski przeznaczonej do strwożenia wroga. Oczekiwał na to, by jakiś szlachetny pan przyjął go na służbę. Tej nocy żona obudziła go i powiedziała: – Mój najmilszy mężu, wiem, że jesteśmy biedni i nie chciałabym ci się naprzykrzać, ale od pewnego czasu czuję nieodpartą potrzebę zjedzenia mięsa i obawiam się, aby twój syn nie ucierpiał z tego powodu. Młody samuraj nie odrzekł ani słowa. Wziął luk i wyszedł w noc. Zajął stanowisko na brzegi jeziora, czatując na ofiarę. Akurat wybrał się na nocną przechadzkę samiec kaczki mandarynki. U zarania wiosny gniazdo jest jeszcze puste, i kaczor rozmyślał o ciężkiej pracy, jaka czekała go latem, kiedy będzie musiał wyżywić wszystkich domowników. Samuraj spostrzegł jego kędzierzawe skrzydła lśniące w blasku księżyca. Wypuścił strzałę i zabił kaczora. Zaniósł go w torbie do domu i przymocował do żerdzi przed chatą. Potem wrócił na posłanie i usnął. Ze snu wyrwał go niezwykły hałas. „Pac, pac – jakby uderzenie skrzydeł. „Kaczor jest tylko ranny, pomyślał, i tłucze się na końcu żerdzi, do której go przywiązałem”. Wziął nóż i wyszedł. Kaczor, powieszony za łapy, był martwy. Przybyła jednak jego samica i biła nad nim skrzydłami. Samuraj błysnął ostrzem noża i zamachnął się. Kaczka mandarynka znieruchomiała, nie ruszała się z miejsca. Wobec tego samuraj rozniecił ogień, by upiec ich oboje, samca i samiczkę. Kaczka dalej biła skrzydłami, opłakując zmarłego męża. Samuraja ogarnęło wtedy nieznane uczucie. Wszedł do chaty, obudził żonę i pokazał jej ten spektakl miłości małżeńskiej, a ona się popłakała. – Nie zjem tego mięsa za żadne skarby świata – rzekła.
Dawne kroniki mówią, że samuraj obciął swój kok wojownika i został mnichem. Wiódł przykładny żywot, stając w obronie zwierząt, troszcząc się o najmniejszego owada, i od tamtego czasu jego imię znajduje się w poważaniu. Tak zostało powiedziane o sprawach przeszłości.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz