Umrzeć… W jakim wieku?
Człowiek dzieli los iskry. Louis Aragon, Elsa.
Ryokan, osiemnastowieczny poeta, który umiał rozmawiać z roślinami, owadami, ptakami, znany był w całej Japonii z powodu mądrości i skuteczności swych kito. Przybywano do niego z każdego zakątka kraju po poradę, a także prosić go o wstawiennictwo u bogów. I tak, którego ranka przed chatą z gałęzi stanął pewien szacowny mnich, chudy, zasuszony staruszek. – Jestem zaszczycony twoją wizytą, święty mnichu – rzekł Ryokan. – Wieści o twej dobroci dotarły aż do mnie; czego pragniesz? – Pragnąłbym kito – odparł mężczyzna, gładząc swą krótką, białą brodę. – Chętnie – odpowiedział Ryokan. – A jakie jest twoje życzenie? – Pragnąłbym mieć długie życie… – Ile masz lat? – Skończyłem osiemdziesiąt, kiedy kwitły czereśnie. – A jak długo chciałbyś żyć? O ile mam prosić bogów? – Sto lat! Sto lat wydaje mi się dobrą liczbą, tak, sto wystarczy. – Zdumiewa mnie skromność twego życzenia, przybyłeś z bardzo daleka, by prosić mnie o to kito, czemu miałoby cię zadowolić sto lat? – Prawdą jest – westchnął gość – że wciąż roztaczam wokół siebie mądrość i rozdzielam dobre uczynki, a czegóż bym nie dokonał, żyjąc dłużej! Powiedzmy, sto dwadzieścia, sto trzydzieści, a może raczej jakąś okrągłą liczbę: sto pięćdziesiąt lat. Czy to możliwe? – Naturalnie – odpowiedział Ryokan. – Czyli ustalamy sto pięćdziesiąt lat. Moje kito są bardzo precyzyjne, więc przygotuję ci je dokładnie na sto pięćdziesiąt lat. Czy jednak dobrze to przemyślałeś? Masz osiemdziesiąt lat, zostanie ci zatem siedemdziesiąt lat życia, mniej niż przeżyłeś do tej pory. Ale twoje życzenie jest dobre, jesteś człowiekiem mądrym i mało. wymagającym. – Zaczekaj jeszcze chwilę – rzecze osiemdziesięciolatek. – To prawda, że siedemdziesiąt lat to niewiele, pierwsze osiemdziesiąt minęło mi jak sen i wydaje mi się, że nie dalej jak wczoraj bawiłem się z braćmi i siostrami w ogrodzie moich rodziców. – Druga część życia – zauważa Ryokan – jest niczym drugie zbocze góry: schodzi się po nim znacznie szybciej, niż się wspinało na pierwsze. – No dobrze, przyjmuję twoje racje, mądry Ryokanie, przygotuj mi kito na… powiedzmy, trzysta lat! Ryokan drapie się w głowę i nie rusza z miejsca. – No, na co czekasz? – niecierpliwi się gość. – Czy proszę o zbyt wiele? – dodaje zaniepokojony. – Nie, nie, tylko się zastanawiałem – mówi Ryokan. – Bo w zasadzie dlaczego miałbyś zatrzymywaćsię na trzystu latach… Podobno niektóre żółwie żyją i tysiąc lat, a także żurawie… Dlaczego tylko trzysta? – Tysiąc? Jak by nie było, to kusząca perspektywa. Mam tyle dobrych rzeczy do zrobienia, o ileż więcej dobra mógłbym uczynić przez tysiąc lat! Ryokan nie rusza się z miejsca i wydaje się wahać: – Ważę twoje słowa, święty mnichu, i widzę, jak cenne jest twoje życie. Najlepszym rozwiązaniem byłoby, gdybyś w ogóle nie umarł. – Mógłbyś przygotować mi kito, które oszczędziło by mi śmierci? – Tak, ale to będzie bardzo, bardzo drogie i bardzo trudne! – Jestem gotów zapłacić każdą cenę, wykonywać najtrudniejsze ćwiczenia, przekonałeś mnie, szlachetny Ryokanie, błagam cię, będę ci we wszystkim posłuszny, tylko przygotuj mi kito, które uczyni mnie nieśmiertelnym. Tego dnia Ryokan zabrał do swej skromnej chaty z gałęzi starego mnicha, który przybył z północy. Razem rąbali drzewo, czerpali wodę z rzeki, spali na gołej ziemi, modlili się i medytowali przez długie godziny. Jadali ryż albo śmiali się, obserwując lot niezgrabnej sójki. Wiosną Ryokan ułożył wiersze: Ten świat to nie więcej niż kwiat czereśni, a także Słowik mnie zbudził ze snu, poranna porcja ryżu. Czy też: Barka z ryżem kieruje się w stronę księżyca trzeciego dnia. Minęły w ten sposób zima, wiosna, lato. Pewnego wieczoru w końcu lata siedzieli obaj przed chatą, kontemplując pierwszy lot dzikich gęsi, kiedy Ryokan oświadczył: – Jutro przystąpię do ceremonii kito, które uczyni cię nieśmiertelnym, tak jak się umówiliśmy. – Sam już nie wiem – odparł pogrążony w zadumie osiemdziesięciolatek, gładząc swą brodę, która znacznie się wydłużyła – dlaczego prosiłem cię o to kito. Skończone jest nieskończonością, a nieskończone – skończone. Teraźniejszość trwa po wsze czasy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz