Czekałyśmy też trochę przed szkołą na Natalię, która miała Nam dać dzienniczki. Poszłyśmy do sekretariatu w tym drugim budynku wyjaśnić pewne niedomówienie - Sekretarka podała Nam inną ulicę, na której mają odbywać się praktyki i babka do której dzwoniłyśmy. Więc wolałyśmy to wyjaśnić, no i okazało się, że sekretarka coś wcześniej namieszała.
Poszłyśmy do mnie po pieniądze - zaniosłam dziewczyną (kasę którą zbierałam na dzień chłopaka) I wyciągnęłam Gruchę do papierniczego, żeby kupić papier i mieć z głowy. Zaniosłyśmy, go wychowawczyni - a ta jeszcze, że trzeba było kupić w tesco bo tam taniej. Myślałam, że mnie coś trafi ! Nie dość że ledwo po chorobie poszłyśmy to ta jeszcze takie pretensje ...
Pozdrowienia i buziaczki dla Gruchy, która się dzisiaj sporo nadźwigała !
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz