Miałam starcie z przemądrzałą przewodniczką - nazwałam ją pomarszczoną mandaryną (ze względu na ilość zmarszczek i sztuczną opaleniznę) Ona się mnie pyta czy ja wiem co to pieta? haha no myślałam, że ją wyśmieje. Osoba która miała historię sztuki powinna mieć to w małym paluszku. No ale koniec o niej bo babka nieźle mnie wpieniała xD Mieliśmy czas wolny dla siebie obeszliśmy całą trasę jeszcze raz na spokojnie, porobiliśmy zdjęcia, byliśmy w porcie. Wybraliśmy się też na naturalne lody (w sensie, że bez żadnych konserwantów ani barwników)
Niebawem reszta fotek
Fajny blog, ładne zdjęcia :) czekam na więcej :)
OdpowiedzUsuń