Muszę się Wam pożalić :D pierwszy raz przegrałam! - Dawid ograł mnie we wszystkie gry, w które dziś graliśmy. Zaplanowaliśmy kilka najbliższych dni - chociaż moim zdaniem najlepsze są spontany i tak też pewnie będzie. Pod wieczór dołączyła do Nas Kasztanowa - jak już mam w zwyczaju musiałam jej trochę pomarudzić (mam nadzieję, że wybaczysz mi ten okres, ale sama wiesz czym to jest spowodowane) Mieliśmy oglądać film - padło na "500 dni miłości"
Historia zaczyna się w dniu gdy piszący teksty na kartki z życzeniami Tom (Joseph Gordon-Levitt) poznaje nową sekretarkę swojego szefa, Summer (Zooey Deschanel).
Dziewczyna wydaje się być poza jego zasięgiem, ale okazuje się, że mają
ze sobą dużo wspólnego. Oboje uwielbiają The Smiths i surrealistyczne
obrazy Magritte'a. Do tego Tom kiedyś mieszkał w Jersey, a Summer ma
kota o imieniu Bruce. Pasują do siebie jak dwie połówki jabłka. "To
zwykła opowieść o chłopaku i dziewczynie" – tymi słowami narrator
rozpoczyna "500 dni miłości". A jednak film jest czymś więcej – to
zabawna, a jednocześnie prawdziwa historia ponad półtorarocznego
związku.
Jak dla mnie (dla Nas) film taki średni, dobry dla zabicia czasu. Chociaż nie powiem, uśmialiśmy się na kilku scenach. Spodziewałam się czegoś lepszego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz