Ja się chyba w tym domu nie wyśpię... codziennie rano dziadek przychodzi ok 8 wyprowadzić Ponga na dwór i cały czas to samo "Ewelka wstawaj!" "Śniadanie, herbata, syropy" Agrrr!!! Powoli mi już przechodzi, gardło mnie nie boli tak jak wcześniej, ale pojawił się katar :( Mogłam założyć czapkę w niedzielę :D
Ominęła mnie wigilia klasowa (ale po tym co opowiadała mi Magda, jakoś nie żałuję że mnie tam nie było) Po śniadaniu ogarnęłam trochę w domu, później położyłam się na trochę. Wstałam, zjadłam obiad, po 13 przyszedł kuzyn, ogarnialiśmy nowy wygląd bloga (mmm banany z nutellą) Teraz Dawcio wyszedł z Pongiem, a jak wróci dokończymy zaciętą walkę w Eurobusiness - pierwszy raz przegrywam! :O
O rany ! Ewel znowu pisze bloga, super! Ile ja będę miała do nadrobienia.
OdpowiedzUsuńGdyby nie powiadomienia na poczcie, bym się nie dowiedziała!!!
Wracaj do zdrówka Kochana! <3
PS. Musimy się spotkać!
Ala
Dziękuję :)) już mi lepiej.
UsuńMusimy i to koniecznie!